„Znajdź mnie”, czyli nieudana kontynuacja „Tamtych dni, tamtych nocy” André Acimana - recenzja
Znajdź mnie to
kontynuacja bestsellerowych Tamtych dni, tamtych nocy.
W nowej powieści André Aciman przedstawia historię znanych już czytelnikom bohaterów, jednak po 20 latach od wydarzeń z pierwszej książki.
Tym razem autor nieco bardziej przybliża czytelnikom losy Samuela, czyli ojca Elio i szanowanego profesora. Mężczyzna po rozwodzie ze swoją żoną wyjeżdża z Florencji do Rzymu, gdzie spotyka się ze swoim synem, Elio.
Elio nie jest już małym chłopcem, a szanowanym artystą. Dzięki swojej pasji, stał się uznanym pianistą. O jego koncertach piszą zaś na łamach popularnych czasopism.
Oliver nie zakończył zaś przygód z uczelnią. Po udanych studiach, został profesorem na angielskim uniwersytecie. Ma też pozornie poukładane życie osobiste.
W nowej powieści André Aciman przedstawia historię znanych już czytelnikom bohaterów, jednak po 20 latach od wydarzeń z pierwszej książki.
Tym razem autor nieco bardziej przybliża czytelnikom losy Samuela, czyli ojca Elio i szanowanego profesora. Mężczyzna po rozwodzie ze swoją żoną wyjeżdża z Florencji do Rzymu, gdzie spotyka się ze swoim synem, Elio.
Elio nie jest już małym chłopcem, a szanowanym artystą. Dzięki swojej pasji, stał się uznanym pianistą. O jego koncertach piszą zaś na łamach popularnych czasopism.
Oliver nie zakończył zaś przygód z uczelnią. Po udanych studiach, został profesorem na angielskim uniwersytecie. Ma też pozornie poukładane życie osobiste.
***
„Znajdź mnie” będąca kontynuacją „Tamtych dni, tamtych nocy”
bardzo mnie rozczarowała. Czekałem na dalsze losy Elia i Olivera. Dostałem w
przeważającej części opis pewnego romansu Samuela, czyli ojca Elia. To jest
największa wada tej książki! Czytelnik, który był zachwycony „Tamtymi dniami,
tamtymi nocami” sięga po kontynuację, która powinna zaspokoić jego ciekawość, a
dostaje kompletnie odrębną historię. Jedynym
mostem łączącym te dwie powieści są zaledwie bohaterowie oraz ostatni,
dzięsieciostronicowy rozdział opisujący ponowne spotkanie naszych głównych
bohaterów. Zatem jeśli chcecie się dowiedzieć co u Elia i Olivera słychać,
przeczytajcie tylko ostatni rozdział, bo poprzednie nic nie wnoszą do tej
historii. Mam wrażenie, że autor poleciał na kasę po sukcesie „Tamtych dni,
tamtych nocy” i napisał tę historię, nie mając za dużego pomysłu na
dopowiedzenie coś do historii Elia i Olivera i nazwał to kontynuacją
poprzedniej powieści, pisząc jednocześnie o czymś innym. Gdyby potraktował tę
książkę jako coś innego, odrębnego, myślę, że wtedy i ja mógłbym inaczej na nią
spojrzeć, ale obecnie oceniam DALSZE LOSY ELIA I OLIVERA, a dostaję dalsze losy
profesora Samuela oraz po krótce jestem zaznajamiany z tym, co Elio robi w
Paryżu, a co Oliver robi w Stanach, co jak już pisałem powyżej, nic nie wnosi
do „Tamtych dni, tamtych nocy”.
Nie wspomnę już o akcji, która niestety w niektórych
miejscach czołgała się jak konająca istota. Bywały momenty, kiedy na kilka
minut potrafiłem się zaczytać, ale należały one do rzadkości. Poza tym jej
czytanie szło mi niezwykle żmudnie. Czasami byłem bardzo zażenowany sytuacjami,
jakie André Aciman przedstawił w
tej powieści. Uważam, że nie powinien on już sięgać do świata „Tamtych dni, tamtych
nocy”, ponieważ jak widać, ten powrót nie należał do udanych.
Chyba jedynym plusem tej książki jest język, jakim posługuje
się autor. Bardzo poetycki, pięknie opisuje ludzkie uczucia. Chociaż i on
potrafił mnie nieco zadziwić, kiedy od razu za romantycznym opisem pojawia się niewyszukane,
wulgarne słowo. Wywoływało to we mnie burzę emocji, ale tych negatywnych.
Bardzo chciałbym napisać coś dobrego o tej książce, ale niestety
nie mogę. Najlepszym wyjściem byłoby dodanie do „Tamtych dni, tamtych nocy” ostatniego
rozdziału ze „Znajdź mnie”, bądź pozostawienie tej pierwszej w takiej formie, w
jakiej się ukazała, bez zbędnych, nic niewnoszących kontynuacji. Niewykluczone,
że ta książka byłaby dobra, gdyby nie była powiązana z poprzednią powieścią,
ale jest to tylko gdybanie.
Wszystkim tym, którzy jeszcze się wahają nad sięgnięciem po „Znajdź
mnie” daję zielone światło. Możecie ją śmiało czytać, ale przestrzegam, iż nie
znajdziecie tam niczego, co rzuci nowe światło na historię Elia i Olivera.
Uważam, że czas przy czytaniu tej książki był czasem straconym. Tak jak w
tamtym roku nie przeczytałem bardzo złej książki, tak w tym na podium stanie
najprawdopodobniej „Znajdź mnie” i zostanie uhonorowane tytułem „Największego Rozczarowania
Roku”.
Natomiast moja ocena to 3/10, ponieważ na trzy gwiazdki
zasłużył ten świetny język. Autorowi życzę kolejnej, bardziej udanej powieści,
która nie rozczaruje mnie, tak jak „Znajdź mnie”.
Dziękuję bardzo wydawnictwu Poradnia K za egzemplarz tej książki.
Komentarze
Prześlij komentarz