"Tamte dni, tamte noce" - recenzja



Tytuł: Tamte dni, tamte noce
Tytuł oryginału: Call Me By Your Name
Autor: André Aciman
Data wydania: 12 stycznia 2018
Liczba stron: 330
Wydawnictwo: Poradnia K


Nastolatek Elio spędza wakacje we Włoszech, czytając i grając na pianinie. Jego ojca, uniwersyteckiego profesora, odwiedza pracujący nad doktoratem stypendysta, Amerykanin Oliver. Elio musi oddać gościowi swój własny pokój, jest więc do niego początkowo uprzedzony, uważa go za uzurpatora i aroganta. Ten stosunek z czasem ulega zmianie, pojawia się fascynacja mężczyzną, która przybiera na sile. „poważna opowieść o niewyrażalności uczuć i o naturze pożądania” - Filmweb

Na podstawie książki powstał film pod tym samym tytułem, który jest wymieniany jako poważny kandydat do Oscara w kategoriach: „Najlepszy film”, „Najlepszy scenariusz adaptowany”, a także w kategorii głównych ról męskich. Autorem scenariusza jest James Ivory, wielokrotnie nominowany do Oscara amerykański reżyser, scenarzysta i producent. Film na podstawie książki miał premierę na festiwalu w Sundance. Był wielokrotnie nominowany do prestiżowych nagród.



A teraz czas na moją opinię. Zakochałem się w tej książce. Myślę, że jest to jedna z lepszych, jakie przeczytałem w tym roku. Mogłoby się zdawać, że będzie to zwykłe, tandetne romansidło z wątkiem homoseksualnym na pierwszym planie, ale wcale tak nie było.
Narratorem jest Elio, co jeszcze bardziej pozwoliło mi się wczuć w tę historię i zrozumieć to, co on czuje.
Książka była podzielona na cztery części. W tej pierwszej nie było prawie w ogóle dialogów, a jedynie rozmyślania Elio na temat ich nowego gościa. Myślę, że ta część podobała mi się najbardziej. Była najbardziej leniwa, wszystko toczyło się powolutku. Aciman opisał uczucia Elio w bardzo prawdziwy sposób, ani trochę nie wyglądało to sztucznie.
Z drugą częścią prędkość akcji wzrosła. Strony przewracały się same, romans zaczął się rozwijać.
Z góry wiemy, jak ta historia się potoczy i skończy — przecież jest to tylko wakacyjny romans, wakacje się kończą i… Ale i tak myślę, że podczas czytania miałem skrytą nadzieję, że może jednak książka potoczy się inaczej. I wydaje mi się, że nie tylko ja tak miałem.



Podczas trzeciej części romans Elio i Olivera osiągnął moment kulminacyjny. Młodemu chłopakowi wydawało się, że już nic więcej w życiu nie jest mu potrzebne. Był szczęśliwy, a razem z nim ja, że udało mu się osiągnąć to, czego pragnął od początku.
Niestety czwarta część była tą najbardziej smutną i wzruszającą. Rozstanie z Oliverem było opowiadane w ciągu kilkunastu lat, od momentu wyjazdu Olivera z Włoch do domu w Stanach, do momentu odwiedzin Elio i jego matki we Włoszech czy też pobytu samego Elio w USA po kilkunastu latach od wydarzeń z tych wyjątkowych wakacji.
W tej książce zawarte jest wiele problemów współczesnego świata np. rodzina Elio nie za bardzo chce się afiszować swoim żydowskim pochodzeniem, no bo co powiedzą ludzie?
Podsumowując moją opinię, jestem przekonany, że ta książka spodoba się każdemu, kto lubi taką tematykę i nie ma żadnych uprzedzeń. Jest idealną książką na wakacje, miejsce akcji — słoneczne Włochy — idealnie wpisuje się w klimat tego okresu.

Ocena⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K za egzemplarz tej książki!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Była sobie rzeka” autorstwa Diane Setterfield. Najlepsza książka 2020 roku? - recenzja

„Cujo” Stephen King - recenzja

„Mistrzynie kamuflażu. Jak piją Polki” Magda Omilianowicz - recenzja