„Dzikie dziecko miłości” – recenzja


 autor: Aneta Jadowska 
 wydawnictwo: Sine Qua Non 
 data wydania: 15 maja 2019 
 liczba stron: 528
***

Spokój? W słowniku Namiestniczki Thornu ten wyraz nie istnieje

W mieście grasuje zabójca, a terytorium wilków skrywa masowe groby. Jedyny trop prowadzi do młodziutkiej wampirzycy.

Kim właściwie jest Daria? I jaką rolę odegrała w tej zbrodni?

Namiestniczka Dora Wilk i Roman, książę wampirów, jednoczą siły i gromadzą sojuszników, by rozwiązać tajemnicę przerażających morderstw i wymierzyć sprawiedliwość.

Gęsta intryga, kryminalne śledztwo, skomplikowane relacje i niezmiennie spora dawka sarkazmu.

W świecie Thornu jeszcze nigdy nie czaiło się tak wielkie zło.


***

,,Dzikie dziecko miłości’’ było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Pani Anety. I powiem Wam, że nie żałuję tego spotkania! Książka naprawdę mnie wciągnęła, czego nie potrafiłem zrozumieć. Zawsze miałem przekonanie, że książki polskich autorów są nudne i napisane bez „tego czegoś”. Ale ta książka pokazała mi, że wcale tak nie musi być.
Książka opowiada historię morderstwa popełnionego na terenie należącym do wilkołaków. Ktoś w brutalny sposób zabił dziesiątki kobiet. Celem jest rozwiązanie zagadki przez Dorę, której pomagają przyjaciele.

Szczerze mówiąc, po opisie książki nie spodziewałem się tego, czego doświadczyłem później. Bardzo spodobał mi się pomysł alternatywnego Torunia – Thornu. Główna bohaterka – Dora Wilk – nie była denerwującą postacią, co uważam za ogromny plus, bo nie ma nic gorszego, jak główny bohater jest irytujący. Świetną postacią był także Roman – książę wampirów – który swoim sposobem bycia jak i wyglądem bardzo przypominał mi Rhysanda z cyklu „Dwór Cierni i Róż” autorstwa Sarah J. Maas.

Książka ta jest pełna humoru – nie raz się uśmiałem! Poza tym jest mnóstwo scen pełnych krwi i rozkładających się ciał. Akcja prawie w ogóle nie robi się powolna, co chwilę zmieniamy lokację i dowiadujemy się nowych, interesujących rzeczy.
Ciężko mi ocenić tę książkę pod względem całej twórczości Pani Jadowskiej, ponieważ to dopiero pierwsza książką jej autorstwa, którą udało mi się przeczytać, ale podobała mi się bardzo. Nie jest to cudo, bo były pewne wątki, które nie podobały mi się, a ja sam poprowadziłbym je w zupełnie inny sposób, ale takich sytuacji nie było za wiele. Język był nieskomplikowany, bardzo łatwy do zrozumienia. Wydaje mi się, że jest to świetna pozycja do odpoczęcia od cięższych książek.

Moja ocena ★★★★★★★/10

Bardzo dziękuję wydawnictwu SQN za egzemplarz tej książki!

Komentarze

  1. Już od dawna chcę przeczytać coś tej autorki! Może tak jak ty spróbuję zacząć od tej książki :D
    Też kiedyś niechętnie sięgałam po książki napisane przez polskich autorów, bo faktycznie często nie ma ,,tego czegoś'' :P Ale ostatnio coraz bardziej się przekonuję i staram się od czasu do czasu przeczytać coś napisanego przez Polaka, a szczególnie lubię wyszukiwać debiutów :D

    Natalia
    https://zaciszeksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Była sobie rzeka” autorstwa Diane Setterfield. Najlepsza książka 2020 roku? - recenzja

„Cujo” Stephen King - recenzja

„Mistrzynie kamuflażu. Jak piją Polki” Magda Omilianowicz - recenzja